Witam Wszystkich.
Choroba nowotworowa to chyba jedna z najbardziej przerażających chorób cywilizacyjnych współczesności. Każdego zdrowego ogarnia przerażenie na samą myśl, że mogłoby go to spotkać. Zdecydowana większość populacji uważa chorobę nowotworową za chorobę śmiertelną.
Zewsząd słyszymy przerażające wieści: znowu ktoś zachorował w kręgu znajomych, ktoś wśród najbliższych usłyszał diagnozę rak, znowu jakiś aktor walczy na oczach świata z rakiem itd. Wysoka zachorowalność, coraz wyższa śmiertelność ..... Czy dawniej ludzie nie chorowali na nowotwory ? Czy dawniej diagnozowano nowotwory ? Czy tam gdzie mówi się o szczególnie wysokiej zachorowalności na nowotwory oznacza to rzeczywiście chorobę czy wykrywalność jest wysoka? A może nagłośnienie jest silniejsze ?
Tego nie wiemy.
Co oznacza chirurgiczne usunięcie guza nowotworowego, chemioterapia, radioterapia ?
Czy to oznacza leczenie?
Otóż nie każdy wie - a przestraszony, sfrustrowany i spanikowany Pacjent najczęściej nie wie nic - że tzw. leczenie onkologiczne polega głównie na likwidowaniu symptomów choroby a nie na usuwaniu jej przyczyn. Zniszczenie, nawet udane, komórek nowotworowych, a nawet doprowadzenie do optycznego zmniejszenia guza nowotworowego, nie oznacza wyleczenia. Samo zastosowanie zalecanego schematu onkologicznego w medycynie tradycyjnej (inaczej uniwersyteckiej), tj. operacja , chemia, napromienianie ma charakter eksperymentalny. Każdy człowiek jest inny: co jednemu pomoże to innemu nie musi.
Chemioterapie stopuje namnażanie zarówno komórek chorych jak i zdrowych. Radioterapia niszczy zarówno komórki nowotworowe jak i zdrowe. Jednocześnie obie te metody drastycznie obniżają naturalną odporność całego organizmu i degradują DNA. Jak powiedział mi uczciwie jeden z leczących mnie, bardzo doświadczonych onkologów: chemia najczęściej generuje tzw. nowotwór wtórny , jeśli pacjent odpowiednio długo żyje. Zapytany: kiedy można powiedzieć, że pacjent z leczonym onkologicznie nowotworem jest już wyleczony odpowiedział: nie ma takiej diagnostyki, która by to mogła potwierdzić. Tego nikt nie wie!
Na początku XX wieku dr Otto Warburg otrzymał nagrodę Nobla za odkrycie przyczyny namnażania nowotworowego: jest nim zaburzenie w łańcuchu oddechowym na poziomie komórkowym. Enzym odpowiedzialny za przetwarzanie glukozy w energię w obecności tlenu wyłącza się a aktywuje się enzym przetwarzania beztlenowego glukozy w energie - tak w uproszczeniu. Jednym słowem zaburzenie pewnej swoistej (zasadowo-kwasowej) równowagi organizmu skutkuje nowotworem.
Aby doprowadzić do skutecznego uzdrowienia trzeba tę swoistą równowagę przywrócić.
Jak nie dopuścić do takich zaburzeń, jak powrócić do równowagi ? O tym będę pisała w następnych postach.
Jedno jest pewne: chemiofarmacja, sprzedająca cytostatyki do "leczenia nowotworów" ma się świetnie, biznes kwitnie a chorych i umierających na nowotwory przybywa.
Jedno jest pewne i to twierdzę jako ekspert autobiograficzny: skuteczne uzdrowienie z choroby będącej skutkiem zaburzenia równowagi organizmu można uzyskać tylko i wyłącznie poprzez przywrócenie tejże równowagi. A to ciężka, wielopozimowa praca nad sobą. Nie da się tego załatwić chemioterapeutykiem.
Serdecznie pozdrawiam
Danuta Rolińska
Łączna liczba wyświetleń
poniedziałek, 17 grudnia 2012
czwartek, 13 grudnia 2012
Asertywność i wysoka samoocena kontra rak
Szanowni Państwo.
Szanowne Panie.
Umiejętność mówienia NIE , umiejętność bycia sobą, umiejętność bycia niezależną (mentalnie i emocjonalnie) jest ważnym elementem uzyskiwania właściwej wysokiej samooceny.
Wysoka samoocena, wiara w siebie, umiejętność wybaczania sobie i innym ma ogromny wpływ nie tylko na przyciągane przez nas zdarzenia i ludzi ale również na skuteczne wyjście-uzdrowienie np. z raka piersi.
Coraz częściej pojawiają się publikacje wyników badań i obserwacji potwierdzające znaczenie naszej kondycji psychicznej , naszego stosunku do siebie i innych, umiejętności radzenia sobie ze stresem w profilaktyce antynowotworowej i w profilaktyce innych chorób przewlekłych, tzw. cywilizacyjnych.
Starożytne kultury: chińska, hinduska, egipska itd. znały znaczenie energii i tworzonego przez nas samych biopola, już wiele wieków temu, a może i wiele tysięcy lat temu. Współczesna nauka odkrywa te prawdy na nowo aplikując nam w międzyczasie produkty chemiczne w formie tzw. leków, które działając niejednokrotnie w sprzeczności z naturą, zatruwają organizm chorego, utrudniając organizmowi proces samoleczenia.
Kiedy 11 lat temu sama zachorowałam na raka nie miałam o nowotworach zielonego pojęcia. Wówczas, pod presją środowiska medycznego i rodziny poddałam się leczeniu onkologicznemu wierząc, że będę żyć – pomimo bardzo kiepskich rokowań. Lekarze dawali mi max. parę miesięcy życia do roku.
Jednocześnie zgłębiałam dostępną wiedzę związaną z leczeniem nowotworów.
Stosowałam na sobie różne elementy leczenia naturalnego a przede wszystkim zmieniłam moje nastawienie do życia. Zgubiłam parę zbędnych kilogramów odzyskując zgrabną sylwetkę. Zastosowałam wizualizację zdrowia i dążenie do radości z życia - to chyba było decydujące w procesie uzdrawiania.
Minęło wiele lat a ja nadal żyję, nie mam żadnych przerzutów i pomagam rozpowszechniać nabytą wiedzę, która mi pomogła.
Ku mojemu zdziwieniu większość osób leczonych jedynie metodami onkologicznymi, z dużo lepszymi rokowaniami niż moje nie przeżyła 3 lat od diagnozy. Odeszły kobiety z mniej agresywnym i mniejszym guzem. Nie wierzyły w możliwości własnego organizmu. Wierzyły jedynie w nieomylność lekarzy i panaceum na nowotwory w postaci onkologii klinicznej: operacja, cytostatyki, chemioterapia i radioterapia.
Zgłębiam temat nowotworów, profilaktyki i leczenia oraz uzdrawiania z tej choroby na wielu płaszczyznach. Trafiam dość często na opracowania lekarzy praktyków i naukowców, którzy przestrzegają przed masowym stosowaniem chemioterapii i radioterapii. Każdy przypadek nowotworu musi być traktowany indywidualnie w aspekcie możliwości uzdrowienia albowiem każdy człowiek jest inny! Do zaistnienia choroby nowotworowej przyczynia się tak wiele czynników, że nie sposób przewidzieć reakcji organizmu na chemiczne leczenie: co jednemu pomoże to dla innego może się okazać zgubne. Należy zawsze pamiętać, przy podejmowaniu decyzji, że chemioterapia i radioterapia, a bardzo często również operacja chirurgiczna to terapie inwazyjne, agresywne i niszczące. Na pewno chemioterapia i radioterapia drastycznie obniżają odporność organizmu tak niezbędną do całościowego uzdrowienia z raka.
Czy zatem tempo rozwoju choroby plus niszczące metody leczenia nie stanowią śmiertelnej mieszanki ?
Mogę tylko sugerować chorym na raka: lepiej zasięgnąć kilku opinii, onkologów i lekarzy medycyny naturalnej zanim podejmiemy ostateczna decyzję jaką metodę zaakceptujemy z pełnym zaufaniem, by odzyskać zdrowie.
Danuta Rolińska
www.rakpiersi.wizytowka.pl
Szanowne Panie.
Umiejętność mówienia NIE , umiejętność bycia sobą, umiejętność bycia niezależną (mentalnie i emocjonalnie) jest ważnym elementem uzyskiwania właściwej wysokiej samooceny.
Wysoka samoocena, wiara w siebie, umiejętność wybaczania sobie i innym ma ogromny wpływ nie tylko na przyciągane przez nas zdarzenia i ludzi ale również na skuteczne wyjście-uzdrowienie np. z raka piersi.
Coraz częściej pojawiają się publikacje wyników badań i obserwacji potwierdzające znaczenie naszej kondycji psychicznej , naszego stosunku do siebie i innych, umiejętności radzenia sobie ze stresem w profilaktyce antynowotworowej i w profilaktyce innych chorób przewlekłych, tzw. cywilizacyjnych.
Starożytne kultury: chińska, hinduska, egipska itd. znały znaczenie energii i tworzonego przez nas samych biopola, już wiele wieków temu, a może i wiele tysięcy lat temu. Współczesna nauka odkrywa te prawdy na nowo aplikując nam w międzyczasie produkty chemiczne w formie tzw. leków, które działając niejednokrotnie w sprzeczności z naturą, zatruwają organizm chorego, utrudniając organizmowi proces samoleczenia.
Kiedy 11 lat temu sama zachorowałam na raka nie miałam o nowotworach zielonego pojęcia. Wówczas, pod presją środowiska medycznego i rodziny poddałam się leczeniu onkologicznemu wierząc, że będę żyć – pomimo bardzo kiepskich rokowań. Lekarze dawali mi max. parę miesięcy życia do roku.
Jednocześnie zgłębiałam dostępną wiedzę związaną z leczeniem nowotworów.
Stosowałam na sobie różne elementy leczenia naturalnego a przede wszystkim zmieniłam moje nastawienie do życia. Zgubiłam parę zbędnych kilogramów odzyskując zgrabną sylwetkę. Zastosowałam wizualizację zdrowia i dążenie do radości z życia - to chyba było decydujące w procesie uzdrawiania.
Minęło wiele lat a ja nadal żyję, nie mam żadnych przerzutów i pomagam rozpowszechniać nabytą wiedzę, która mi pomogła.
Ku mojemu zdziwieniu większość osób leczonych jedynie metodami onkologicznymi, z dużo lepszymi rokowaniami niż moje nie przeżyła 3 lat od diagnozy. Odeszły kobiety z mniej agresywnym i mniejszym guzem. Nie wierzyły w możliwości własnego organizmu. Wierzyły jedynie w nieomylność lekarzy i panaceum na nowotwory w postaci onkologii klinicznej: operacja, cytostatyki, chemioterapia i radioterapia.
Zgłębiam temat nowotworów, profilaktyki i leczenia oraz uzdrawiania z tej choroby na wielu płaszczyznach. Trafiam dość często na opracowania lekarzy praktyków i naukowców, którzy przestrzegają przed masowym stosowaniem chemioterapii i radioterapii. Każdy przypadek nowotworu musi być traktowany indywidualnie w aspekcie możliwości uzdrowienia albowiem każdy człowiek jest inny! Do zaistnienia choroby nowotworowej przyczynia się tak wiele czynników, że nie sposób przewidzieć reakcji organizmu na chemiczne leczenie: co jednemu pomoże to dla innego może się okazać zgubne. Należy zawsze pamiętać, przy podejmowaniu decyzji, że chemioterapia i radioterapia, a bardzo często również operacja chirurgiczna to terapie inwazyjne, agresywne i niszczące. Na pewno chemioterapia i radioterapia drastycznie obniżają odporność organizmu tak niezbędną do całościowego uzdrowienia z raka.
Czy zatem tempo rozwoju choroby plus niszczące metody leczenia nie stanowią śmiertelnej mieszanki ?
Mogę tylko sugerować chorym na raka: lepiej zasięgnąć kilku opinii, onkologów i lekarzy medycyny naturalnej zanim podejmiemy ostateczna decyzję jaką metodę zaakceptujemy z pełnym zaufaniem, by odzyskać zdrowie.
Danuta Rolińska
www.rakpiersi.wizytowka.pl
piątek, 23 listopada 2012
RAK to nie wyrok śmierci
Witam serdecznie Wszystkich, którzy tu trafili.
Nazywam się Danuta Rolińska, mam 55 lat.
Ok. 11 lat temu zachorowałam na raka piersi i poddałam się presji zarówno środowiska medycznego jak i mojej najbliższej rodziny.
Uwierzyłam, że tylko operacja, chemioterapia, radioterapia mogą mnie uratować.
Dopiero potem poinformowano mnie, ze chemioterapia a tym bardziej radioterapia jest sama w sobie rakotwórcza. Moje rokowania wg lekarzy były kiepskie. Nowotwór był bardzo złośliwy i agresywny z przerzutami do wszystkich węzłów chłonnych. Nie dawano mi szans na dłużej niż parę miesięcy.
Po tych wszystkich strasznych przejściach zaczęłam na własną rękę szukać innych możliwości: co mogę zrobić by żyć. Mój syn miał wówczas 4 lata i nie zasłużył na dorastanie bez matki. A ja nie zasłużyłam na pozbawienie się radości macierzyństwa.
Nie uwierzyłam, że muszę umierać. Założyłam fundację "Radość Życia - Centrum Leczenia Raka Piersi i Rehabilitacji" (www.rakpiersi.wizytowka.pl), by dzielić się z innymi kobietami nabywaną wiedzą i inspirować je do takich zmian, które pozwolą pokonać raka.
Żyję ponad 11 lat pomimo negatywnych rokowań lekarzy onkologów. Zgłębiłam dostępną "wiedzę tajemną" na temat istoty nowotworu i chcę się tą wiedzą podzielić. Liczę na to, że rzesze potencjalnych pacjentów onkologicznych uchronię przed rakiem, przed cierpieniem i przedwczesną śmiercią.
Kompendium mojej wiedzy i doświadczeń oraz obserwacji innych chorych na raka zawarłam w moim Poradniku, do którego wydania poszukuję Wydawcy.
W następnym poście opiszę w skrócie, co nauka wie o istocie nowotworzenia i co można zrobić, by tę wiedzę wykorzystać dla umocnienia własnego zdrowia.
Dlaczego rozwój poszedł tropem aplikowania cytostatyków (chemioterapia), amputacji i radioterapii ? KASA, ZYSK to najistotniejsza odpowiedź w tym temacie.
Do następnego postu
Danuta Rolińska
Nazywam się Danuta Rolińska, mam 55 lat.
Ok. 11 lat temu zachorowałam na raka piersi i poddałam się presji zarówno środowiska medycznego jak i mojej najbliższej rodziny.
Uwierzyłam, że tylko operacja, chemioterapia, radioterapia mogą mnie uratować.
Dopiero potem poinformowano mnie, ze chemioterapia a tym bardziej radioterapia jest sama w sobie rakotwórcza. Moje rokowania wg lekarzy były kiepskie. Nowotwór był bardzo złośliwy i agresywny z przerzutami do wszystkich węzłów chłonnych. Nie dawano mi szans na dłużej niż parę miesięcy.
Po tych wszystkich strasznych przejściach zaczęłam na własną rękę szukać innych możliwości: co mogę zrobić by żyć. Mój syn miał wówczas 4 lata i nie zasłużył na dorastanie bez matki. A ja nie zasłużyłam na pozbawienie się radości macierzyństwa.
Nie uwierzyłam, że muszę umierać. Założyłam fundację "Radość Życia - Centrum Leczenia Raka Piersi i Rehabilitacji" (www.rakpiersi.wizytowka.pl), by dzielić się z innymi kobietami nabywaną wiedzą i inspirować je do takich zmian, które pozwolą pokonać raka.
Żyję ponad 11 lat pomimo negatywnych rokowań lekarzy onkologów. Zgłębiłam dostępną "wiedzę tajemną" na temat istoty nowotworu i chcę się tą wiedzą podzielić. Liczę na to, że rzesze potencjalnych pacjentów onkologicznych uchronię przed rakiem, przed cierpieniem i przedwczesną śmiercią.
Kompendium mojej wiedzy i doświadczeń oraz obserwacji innych chorych na raka zawarłam w moim Poradniku, do którego wydania poszukuję Wydawcy.
W następnym poście opiszę w skrócie, co nauka wie o istocie nowotworzenia i co można zrobić, by tę wiedzę wykorzystać dla umocnienia własnego zdrowia.
Dlaczego rozwój poszedł tropem aplikowania cytostatyków (chemioterapia), amputacji i radioterapii ? KASA, ZYSK to najistotniejsza odpowiedź w tym temacie.
Do następnego postu
Danuta Rolińska
Subskrybuj:
Posty (Atom)